Czy w straży pożarnej powinny być sprzątaczki?
W takiej lub innej formie pytanie zadają sobie strażacy zawodowi jak również ochotnicy. Codziennie w całym kraju dochodzi do różnorodnych zdarzeń drogowych po których trzeba posprzątać jezdnię, kto powinien to jednak zrobić?
Po zgłoszeniu wypadku na miejsce najczęściej jako pierwsza przybywa najbliższa jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej, a w poważniejszych przypadkach jednostka ratowniczo-gaśnicza PSP, która to zabezpiecza teren zdarzenia i koordynuje akcją ratowniczą. Nic w tym nie było by dziwnego gdyby nie fakt, że zawsze po takim zdarzeniu ktoś musi posprzątać. Według zapisów prawnych za stan techniczny i przejezdność drogi odpowiedzialny jest Powiatowy Zarząd Dróg, ale jak to wygląda w rzeczywistości to już inna bajka.
Od lat usuwaniem skutków zdarzeń zajmowała się Straż Pożarna, która to oczyszczała jezdnię z płynów, elementów czy nawet całych wraków pojazdu. Jak się okazuje by zneutralizować wyciekające płyny z pojazdów należy użyć sorbentu środka, którego strażacy używają prawie przy każdej akcji. Wiele jednostek o tym nie mówi, gdyż większość tych ludzi, którzy pracują w PSP lub są ochotnikami robi to z pasji i chęci pomocy drugiej osobie. Lecz o takich sprawach trzeba mówić.
– Okazuje się że dzisiaj strażacy mają być od wszystkiego, realizując zadania które nie leżą w ich kompetencjach – mówi Tomasz Tarasek prezes Gminnego Zarządu OSP RP w Bobowej. Nie tak dawno słyszałem, że w przypadku kiedy nie ma wolnej karetki pogotowia na Sądecczyźnie dyspozytor wysyła strażaków. Nie mam nic przeciwko niesieniu pomocy jednak należy zachować pewien umiar. Strażacy nie powinni być od brudnej roboty czy zastępować karetki pogotowia. Czekamy na to aby przepisy w sprawie sprzątania po wypadkach czy innych zdarzeniach uniemożliwiających przejazd drogą były jasno sprecyzowane. Wiadomo że utrzymaniem OSP zajmuje się samorząd a środki do dezynfekcji drogi, neutralizowania plam kosztują w skali roku nie małe pieniądze.
Pod koniec ubiegłego roku w mediach usłyszeć o strażakach z Dolnego Śląska jako pierwsi w Polsce oznajmili, że mają już dość wyręczania innych służb odpowiedzialnych za utrzymanie dróg i ich przejezdność. Z czasem również doszło do tego, że nie chętnie wyjeżdżali do usuwania rozlanego oleju, rozbitego szkła czy wyciągania pojazdów z rowów. Jak sami tłumaczą taki wyjazd to wydłużenie czasu oraz stworzenie niepotrzebnego ryzyka niedojechania do innego poważniejszego zdarzenia czy pożaru, gdzie może zaistnieć bezpośrednie ryzyko zagrożenia ludzkiego życia.
Jedynym odstępstwem od nie uprzątnięcia jezdni przez Strażaków będzie sytuacja, w której na drodze znajdzie się substancja niebezpieczna zagrażająca życiu lub zdrowiu rannych oraz pracujących tam służb. Działanie to bowiem mieści się w ramach zadań PSP czy jednostek ekologiczno-chemicznych.
– Nie po to latami szkolimy się, żeby sprzątać liście, gałęzie, ropę , kawałki samochodów lub całe wraki z dróg po wypadkach – mówi jeden ze strażaków. Nie uśmiecha mi się robienie za sprzątaczkę. Przecież każda droga ma swojego właściciela.
fot. redakcyjne archiwum