Bobowskie kilimy tłem konkursu organizowanego przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej
Znów jest głośno o bobowskich rękodzielnikach! Kunszt naszych koronczarek i tkaczek został doceniony przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej. Początkiem kwietnia ruszyły zgłoszenia do konkursu na projekt kilimu inspirowanego postacią Zofii Moraczewskiej – jednej z pierwszych kobiet, które zasiadały w polskim parlamencie po odzyskaniu niepodległości przez Polskę. Jednakże celem konkursu jest nie tylko uhonorowanie posłanki, lecz także przywrócenie do łask kilimów, tak popularnych zwłaszcza w czasach wojennych. Gdzie zatem zaczerpnąć inspiracji, jak nie w Bobowej?

Konkurs „Utkane z wolności” został przygotowany w 100 rocznicę Międzynarodowej Wystawy Sztuk Dekoracyjnych i Nowoczesnego Przemysłu w Paryżu. Jest skierowany do osób w wieku 18–35 lat: uczniów i absolwentów szkół plastycznych, a także studentów i absolwentów kierunków artystycznych. Zadanie polega na stworzeniu graficznego projektu kilimu i przesłanie go w wersji elektronicznej. Zgłoszenia można wysyłać do 2 maja 2025 roku. Uroczystość wręczenia nagród odbędzie się 3 czerwca w Kancelarii Sejmu. Na laureatów czekają nagrody:
· 3 miejsce – nagroda finansowa w wysokości 5000 złotych;
· 2 miejsce – nagroda finansowa w wysokości 10 000 złotych;
· 1 miejsce – nagroda finansowa w wysokości 15 000 złotych i zrealizowanie projektu.
Zwycięski kilim zawiśnie na ścianie Kancelarii Sejmu. Szczegółowe informacje znajdują się na stronie inicjatywy.
Bobowa stolicą rękodzieła
Z okazji oficjalnego startu konkursu w Galerii Koronki Klockowej przy Centrum Kultury i Promocji w Bobowej zjawiła się koordynatorka projektu „Sejm otwarty” w Kancelarii Sejmu RP – Daria Smolarek. W trakcie wizyty goście kręcili również własny materiał promocyjny.
Wizyta nie była przypadkowa. Od lat Bobowa kojarzy się z pięknymi kilimami, a organizatorzy chcą przekazać potencjalnym konkursowiczom jak najbardziej rozległą wiedzę dotyczącą tworzenia kilimów i zainspirować ich do działania. Bobowscy rękodzielnicy służyli również dobrą radą. Najprawdopodobniej to tutaj zostanie wykonany zwycięski projekt.
Władze miasta nie ukrywają, że jest to doskonała forma promocji miasta i docenienia żmudnej pracy bobowskich artystów.
– To bardzo dobra inicjatywa i mimo że mamy przede wszystkim koronkę, kilimy również są dla nas bardzo ważne. To wizytówka Bobowej – mówi burmistrz Bobowej, Marcin Wąs.
Koronka, kilimy, gobeliny
Nie da się ukryć, że koronki, kilimy i gobeliny to perełki małej Bobowej. Członkinie Spółdzielni Koronki-Bobowa już nieraz udowodniły, jak doskonałe i skomplikowane prace wychodzą spod ich palców.
– Technika kilimu wiąże się z pewnymi ograniczeniami i wyzwaniami. Natomiast już mogę śmiało powiedzieć, że nasze tkaczki są w stanie wykonać każdy projekt. Kilimy i koronka klockowa to nasze sztandarowe produkty, do których powracamy – chwali przewodniczący Rady Miejskiej, Bogdan Krok.
Zapewne mieszkańcy Bobowej i okolic najczęściej widują wyroby z koronki klockowej. Czym różnią się więc pozostałe materiały dekoracyjne? Kilimy są tkaninami jednakowymi z obydwóch stron i wykonuje się je poprzez mocne przybijanie kolejnych nici wątków. Charakteryzują się zgeometryzowanym wzornictwem. Z kolei gobeliny to jednostronne tkaniny. W odróżnieniu od kilimów dają możliwość przedstawiania różnorodnych motywów: historycznych, religijnych, mitologicznych czy przyrodniczych. To przejaw sztuki malowania nicią.
Wydaje się skomplikowane? Tkaczki ze Spółdzielni Koronka-Bobowa z pewnością rozwieją wszelkie wątpliwości, pokażą różnicę i pochwalą się efektami pracy.
By zachwytom nie było końca
Spółdzielnia Koronka-Bobowa została założona w 1949 roku. Dzisiaj nie istnieją już sklepy CPLiA (Centrala Przemysłu Ludowego i Artystycznego), by móc sprzedawać koronkę, dlatego obecnie nasze lokalne artystki zajmują się wyłącznie ręcznym tkactwem artystycznym na zabytkowych krosnach. Po latach wyroby wciąż cieszą się ogromnym zainteresowaniem: – Stale zwiększam zatrudnienie, ponieważ pojawia się coraz więcej zamówień. W tym roku dołączyła do nas jedna osoba, w przyszłym planuję zatrudnić kolejnego pracownika, do tego młodego, tak by w przyszłości kontynuował nasze działo – zdradza prezes spółdzielni, Jerzy Abram. Nie ukrywa jednak, że jeszcze kilka lat temu groziło im bankructwo. Tym bardziej wizyta przedstawicieli Sejmu RP cieszy i napawa dumą.
Fot. Mateusz Książkiewicz