“Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą…”
„Dziś wszystkie drogi prowadzą… na cmentarz” – to pierwsze słowa homilii wygłoszonej przez ks. proboszcza Mariana Jedynaka w dzień Wszystkich Świętych.
Zapchane parkingi, blask milionów światełek zapalanych na grobach, zasłaniające setki twarzy chryzantemy niesione przez ludzi spieszących w to jedno miejsce i Oni, nasi bliscy spoczywający właśnie na cmentarzach. Niby rutyna, ale w ten dzień nabierająca szczególnego, niemalże mistycznego wymiaru – spotkania z tymi, o których pamięć nigdy nie umrze.
Często stojąc nad grobem nie wiemy co powiedzieć. Niezręczna cisza – ktoś płacze, ktoś rozgląda się na boki z nudów, ktoś nerwowo przekłada znicze, jakby to było najważniejsze. Wprawdzie przychodzi nam do głowy wszystko, co chcielibyśmy albo czego nie zdążyliśmy powiedzieć… ale jak to? Mówić tak do siebie? Wtedy „klepiemy” na szybko, jak mantrę wyuczone na pamięć słowa modlitw, bo tak łatwiej i odchodzimy…. a Oni znów zostają sami, często na cały rok, aż do kolejnego święta. Jakbyśmy chcieli mieć to jak najszybciej z głowy. A przecież nie o to chodzi… Ten dzień, ma nam przypomnieć klimat rozmów, chwile spędzone z tymi, których pośród nas już nie ma, to za co ich kochaliśmy i co wnosiła w nasze życie ich osoba. Wreszcie to czego nam brakuje i co sprawia, że dziś tutaj przychodzimy, bo w końcu człowiek żyje tak długo, jak długo trwa pamięć o nim…
Wszystkich Świętych – to także czas refleksji, zadumy i zastanowienia się nad naszym własnym życiem, w którym zdeterminowani gnamy na oślep. Pędzimy od rana do nocy – kariera, dzieci, rodzina – tłumaczymy: „Szybko żyjemy, szybko jemy, śpimy, pracujemy, kochamy… ale i szybko umieramy.” – mówił wczoraj ks. proboszcz. Te słowa wydają się tak autentyczne, atakują nas znienacka uświadamiając gorzką prawdę, a my nieudolnie udajemy, że nas to nie dotyczy…
…dlatego warto choć przez chwilę zatrzymać się, spojrzeć za siebie… porozmawiać, na co także brak nam czasu. Coraz częściej trudno nam znaleźć odpowiednie słowa. Nagle uświadamiamy sobie, że zostajemy sami. Zmęczeni całym dniem nie mamy sił na nic, wciąż narzekamy, że doba powinna trwać dłużej. Dziś można by rzec, że to święto jest bardziej dla nas niż dla Nich.
Dziś Zaduszki, drugi dzień listopadowego święta. Postarajmy się, aby tradycja nie kończyła się na zapaleniu zniczy, a na przywołaniu ulotnych wspomnień i rozmowach z rodziną. Wykorzystajmy ten czas jak najlepiej – również na odpoczynek i oderwanie się od codziennych spraw.
fot. Damian Nowak/Michał Niemaszyk/Kuba Oślizło