Bzzzzzz! – pack!
Nadszedł czas upragnionego odpoczynku. Wielu z nas będzie spędzać go na świeżym powietrzu - nad wodą, w ogródku, na działce paląc grilla. Spokój zakłócają nam tylko wszędobylskie komary!
W ciągu wakacyjnego odpoczynku nie raz usłyszeliśmy charakterystyczny dźwięk bzyczenia, a po chwili na naszym ciele pojawiło się swędzące zaczerwione miejsce. Komary, bo to o nich mowa, dają o sobie znać prawie o każdej porze dnia, ale szczególnie dokuczają nam wieczorami i w nocy, kiedy chcemy odpocząć po całym dniu. Skąd się biorą i jak z nimi walczyć? Na te i inne pytania odpowiedzi znajdziecie państwo poniżej.
Głównym środowiskiem życia komarów jest wilgoć, czyli wszystkie miejsca, gdzie jest stojąca woda, najczęściej płytka i szybko się nagrzewająca się. Takie miejsca spotkamy w pobliżu rzek, stawów, oczek wodnych, kałuż, lasów, czy rowów melioracyjnych. Miejsca te bardzo dobrze sprzyjają szybkiemu rozmnażaniu się i rozwijaniu larw. Tempo rozmnażania się komarów jest bardzo różne, głównie zależy od temperatury otoczenia. Przy sprzyjających warunkach czas ten szacuje się w granicach kilku dni. Okres aktywności kąsających owadów trwa od marca do października.
Za tegoroczną intensywność występowania komarów odpowiedzialna jest wilgotna wiosna, która nastała z dnia na dzień oraz gwałtowne zmiany pogody, głównie nawałnice w upalne dni, przynoszące opady.
Dlaczego komary jednych kąsają bardziej innych mniej?
W poszukiwaniu ofiar komary wykorzystują kombinację receptorów chemicznych. Reagują na ciepło i zapach potu. Łatwo to zaobserwować, gdy wchodzimy do lasu z grupą osób. Komary w pierwszej kolejności obsiądą osobę spoconą. To samo można zaobserwować siedząc wieczorną porą nad zbiornikami wodnymi.
Co robić gdy ukąsił nas krwiopijca?
Większa krzywda niż pozostający na skórze swędzący bąbel ze strony komarów nam nie grozi. Oczywiście jest to uciążliwe, ale na szczęście w Europie komary nie przenoszą ani chorób, ani pasożytów. Historycznie na południu notowane były formy malaryczne, ale w tej kwestii specjaliści uspokajają, że nic poważnego nam nie grozi.
W dużej mierze zależy to także od wrażliwości naszego organizmu na ukąszenie komara. Jak już pisaliśmy w większości pojawia się nieduży czerwony bąbel, ale często występuje także odczyn alergiczny objawiający się opuchlizną. Ulgę przyniesie picie wapnia lub smarowanie zmienionych miejsc aptecznymi specyfikami.
Aby uśmierzyć świąd można także sięgnąć po “babcine” sposoby. Bąble przeciera się octem, spirytusem salicylowym, surową cebulą lub kostkami lodu. Gdy nie mamy niczego takiego pod ręką, najprostszym sposobem jest uciśnięcie zmienionego miejsca paznokciem. To także zmniejszy czucie i przyniesie chwilową ulgę.
Lekarze przestrzegają jednak przed drapaniem bąbli. Postarajmy się powstrzymywać się od drapania, gdyż uszkadza ono skórę. W najlepszym wypadku zostanie nam blizna, ale pamiętajmy, że zwiększa się wtedy ryzyko zakażenia. Poza tym drapiąc się pobudzamy zakończenia nerwów i zamiast ulgi odczuwamy jeszcze większy świąd.
Jak walczyć z wrogiem?
Metod unikania i walki z szkodnikami jest wiele. Niektóre naturalne, inne z kolei wymyślone przez człowieka. Pamiętajmy jednak, że żaden z poniżej wymienionych sposobów nie zabezpieczy nas w 100% przed komarami przez dłuższy czas.
Aby unikać komarów należy spędzać czas w słonecznych miejscach, gdyż komary nie lubią słońca, wolą przebywać w miejscach zacienionych. Komary bytują w lesie, nad wodą, na terenach zakrzewionych, nie będzie ich natomiast w punktach dobrze nasłonecznionych i jasnych.
Warto pamiętać, że gatunków komarów jest, ponad 40 i żerują one w przeróżnych miejscach – na drzewach, w trawie, na łąkach. Zanim, więc wybierzemy się gdzieś, dobrze jest zrobić rozpoznanie i od tego uzależnić nasz strój. Na łące przed ukąszeniami uchronią nas spodnie z długimi nogawkami, w lesie bluza czy kurtka. Egzaminu nie zdadzą jednak materiały przewiewne i lekkie jak np. bawełna. Lepiej wybierać te o grubych splotach.
Inną metoda walki jest metoda oszukiwania wroga, a to ze względu na dużą wrażliwość komarów na zapachy. Można zatem próbować oszukać ich receptory wykorzystując do tego środki chemiczne dostępne w aptekach lub produkty spożywcze. Czegokolwiek byśmy nie użyli należy pamiętać o tym, że działanie wszelkich środków nie jest długotrwałe, w dodatku neutralizuje je ludzki pot. Owady nie tolerują zapachu mięty, lawendy, bazylii, cytryny i wanilii, więc te aromaty mogą, ale nie muszą ich odstraszać. Pomocny może być nawet zwykły aromat do ciast, który można wetrzeć w nadgarstki i miejsca narażone na ukąszenie. W domu z pewnością nie zaszkodzi wywieszenie w oknach doniczek z pelargoniami czy maciejką, które również działają na komary jak czerwona płachta na byka.
Specjaliści przestrzegają jednak, by nie przesadzać ze zwalczaniem komarów. Zmasowany atak na krwiopijców i stosowanie chemicznych oprysków to ostateczność wykorzystywana na przykład na terenach popowodziowych. W warunkach domowych lepiej stosować mniej ingerujące w środowisko metody.
A jak natura rodzi sobie z komarami?
Największymi wrogami krwiopijców są nietoperze i jaskółki. To one naturalnie balansują łańcuch pokarmowy i zapewniają spokój gospodarzom, u których bytują te uciążliwe owady. Nie zatykajmy więc szczelin, bo właśnie tam żyją nasi sprzymierzeńcy i dbajmy o nich, abyśmy w zamian za to mogli spać spokojnie przy otwartym oknie.