Kto zamknął św. Zofię? Kto ma klucz?
Nasza dzisiejsza interwencja dotyczy zamkniętej na kłódkę bramy od ul. Grunwaldzkiej w ogrodzeniu zabytkowego kościoła cmentarnego pw. Św. Zofii w Bobowej. Na kilkanaście zapytanych osób i instytucji mogących mieć coś wspólnego z metalowym zabezpieczeniem nikt nie wie kto ma do niego klucz.
Mieszkańcy nadesłali do nas bardzo wiele maili w tej sprawie. Odbiła się ona także echem w portalach społecznościowych. Najczęstszym pytaniem jakie padało było: kto jest właścicielem kłódki oraz dlaczego utrudniono dostęp do obiektu, który znajduje się na Szlaku Średniowiecznych Miasteczek Małopolski. Turyści mogą co prawda skorzystać z wejścia od ul. Św. Zofii jednak mało kto z przyjezdnych gości wie jak tam dojechać. Brak też informacje o drugiej, otwartej już furtce.
Wśród osób i instytucji jakie zapytaliśmy o właściciela kłódki był m.in. ksiądz proboszcz bobowskiej parafii, Urząd Miejski w Bobowej, radna Maria Ziomek, sołtys Marek Podobiński oraz sąsiedzi obiektu. Wszyscy wcześniej wymienieni nie wiedzą do kogo należy kłódka a tym bardziej kto ma do niej klucze. Powstaje kolejne pytanie co w przypadku kiedy powstanie zagrożenie np. pożarem kościoła? Czy czas, który poświęcą strażacy na dojazd wąską ul. Św. Zofii czy wycięciem metalowej kłódki nie wpłynie na szybkość akcji ratunkowej?
Urząd Miejski w Bobowej wprost stwierdził, że nie jest zarządcą obiektu ani nieruchomości dlatego należy pytać parafię, która jest administratorem. Zapytany o właściciela kłódki ksiądz proboszcz nie potrafił na to pytanie jednak odpowiedzieć. Wiele osób o założenie metalowego zabezpieczania podejrzewało radną Marię Ziomek, która na jednej z wcześniej sesji Rady Miejskiej złożyła interpelację dotyczącą otoczenia zabytkowego kościoła.
– Nie mam nic wspólnego z założeniem kłódki – mówi radna Maria Ziomek. W czasie gdy ktoś zamknął bramę byłam poza Polską.
Sołtys w krótkiej rozmowie stwierdził, że założenie kłódki być może było dobrym sposobem by uświadomić mieszkańców iż teren przy zabytkowym kościele jest cmentarzem i nie powinien być skrótem. Niektórzy zaś z naszych rozmówców dopowiadali, że miejsce to było odwiedzane podczas spacerów z psami.
Sąsiedzi obiektu oraz znaczna część mieszkańców Bobowej mówi jednogłośnie: furtka powinna być otwarta a wszyscy odwiedzający to miejsce powinni pamiętać o tym w jakim świętym miejscu się znajdą. Pytanie czy znajdzie się właściciel zabezpieczenia nim nie daj Boże dojdzie do tragedii niestety nadal pozostaje bez odpowiedzi.
fot. Mateusz Książkiewicz