To nie tylko moja kampania, a wszystkich mieszkańców
- Być może dziś wybrałbym medycynę, by mieć silniejszy fach w ręku. Kiedy stawałem przed wyborem studiów, uwierzyłem bardziej w swoją humanistyczną duszę. Żeby nie było, nie żałuję, że ukończyłem politologię i zarządzanie, realizuję się w tym - Patryk Wicher, kandydat z listy Prawa i Sprawiedliwości do Sejmu RP udzielił nam wywiadu na zakończenie kampanii wyborczej.
Kampania wyborcza zakończona. Jak pan ocenia jej przebieg w kontekście swojego przyszłego wyniku wyborczego? Jak to się przełoży na Pana być albo nie być w Sejmie?
– Do wyniku wyborczego zawsze podchodzę z pełną pokorą. Ja i mój sztab pracowaliśmy do końca, odwiedzając wszystkie powiaty w okręgu wyborczym, spotykając się z jego mieszkańcami i wsłuchując w problemy, które chcieli nam w tym czasie przekazać, a które, mam nadzieję, jako poseł będę mógł pomóc je rozwiązać. Otrzymałem też od mieszkańców sporo uwag, na temat naszej działalności. I za nie jestem bardzo wdzięczny. To dzięki tym uwagom, nierzadko bardzo celnym i słusznym, mogę korygować swoją pracę, program wyborczy, dostosowując do faktycznych oczekiwań społeczeństwa. Mam poczucie, że to nie jest tylko moja kampania wyborcza, ale wszystkich mieszkańców. Już w niedzielę 13 października okaże się, czy zasłużyłem na ich zaufanie.
Jeśli chodzi o program wyborczy zawarty w Pana ulotce, rozpoczyna go Pan od punktu: „Wzmocnienie funkcji rodziny stanowiącej podstawę społeczeństwa”. Dość ogólnikowe. Czy za tym kryją się kolejne projekty „plus”?
– Jak to w ulotce wyborczej, nie ma zbyt wiele miejsca na rozwijanie szczegółów. Zawarłem tam najważniejsze hasła i tezy, którymi chciałbym się zająć, jeśli wyborcy zdecydują o mojej obecności w ławach sejmowych. Na pewno nadrzędnym tematem dla mnie jest rodzina. Uważam, że dotychczasowe programy zaproponowane przez rząd PiS powinny być kontynuowane i rozwijane. Musimy szukać nowych form wyrazu dla wzmocnienia pozycji rodziny w społeczeństwie.
Co nowego Pan proponuje?
– Potrzeba jest rozwijać programy już istniejące – rozbudowywać sieć żłobków i przedszkoli, wzmocnić dopłaty dla rodzin ubogich. Nie można też bagatelizować tego, co się dzieje w rzeczywistości. Dziś pojawiają się bowiem w społeczeństwie różne ideologie, różne środowiska chcą na nowo definiować pojęcie rodziny. Musimy więc spojrzeć na to wszystko od strony prawnej, by rodziny czuły się w pełni zabezpieczone przed patologiami. By nikt nie modyfikował ich rzeczywistości.
Wracając do programu, kolejność punktów: rodzina, zdrowie, wsparcie osób starszych i niepełnosprawnych, wzmocnienie bezpieczeństwa publicznego, edukacja itd. jest przypadkowa czy wiąże się z Pana doświadczeniami?
– Ta gradacja wynika z gradacji spraw, z którymi zwracają się do mnie mieszkańcy w rozmowach, jakie prowadzę jako radny Sejmiku Województwa Małopolskiego czy teraz podczas kampanii. To program potrzeb wyrażanych przez ludzi. A za nimi kryje się przede wszystkim rodzina, o której już mówiliśmy, oraz zdrowie. Potrzeba między innymi zmniejszenia „osławionych” już kolejek do specjalistów. Oczywiście to ważne, ale ja jednak równie wielką wagę zwróciłbym na profilaktykę i rehabilitację, które zapobiegają powstawaniu chorób. W dalszych punktach programu pojawia się ochrona środowiska. To też nierozerwalnie wiąże się ze zdrowiem. W regionie jest wiele gmin, które nie mają dostępu do gazociągu. Potrzeba więc prowadzić negocjacje ze spółkami, jak PGNiG, żeby ta sieć gazowa była rozbudowywana i modernizowana. To przełoży się na jakość powietrza, którym oddychamy, a tym samym na nasze zdrowie. Problemy dostępu do sieci gazowych czy wodociągowych nie są jedynymi, na jakie zwrócono mi uwagę. Ostatnio miałem okazję spotkać się z mieszkańcami jednej z miejscowości, którzy z kolei narzekają, że nie mają dostępu do zasięgu sieci komórkowej, przez co czują się wykluczeni i spada ich poziom poczucia bezpieczeństwa. Karetki bowiem mają problem z lokalizowanie przez GPS domów pacjentów, którzy potrzebują tam pomocy. O to też należy zadbać. Nie mamy operatora krajowego, więc może przyszedł czas na to, by tak samo jak repolonizujemy banki, zrepolonizować firmy związane z telekomunikacją. By zasięg nie był tylko komercyjny, ale mieli do niego dostęp wszyscy mieszkańcy. W naszym regionie jest niestety wiele białych plam zasięgowych.
Gdybyś dzisiaj stanął przed wyborem szkoły średniej i studiów, to jaki fach by wybrał?
– Patryk Wicher nigdy, niestety, nie był techniczny (śmiech). Był humanistą, ale też ciągnęło go w kierunku biologii czy chemii. Być może dziś wybrałby medycynę, by mieć silniejszy fach w ręku. Kiedy stawałem przed wyborem studiów, uwierzyłem bardziej w swoją humanistyczną duszę. Żeby nie było, nie żałuję, że ukończyłem politologię i zarządzanie, realizuję się w tym. Niemniej uważam, że jeśli ktoś ma zdolności techniczne, smykałkę do majsterkowania, powinien rozwijać swój talent. Szkoły branżowe mają właśnie takim osobom pomóc rozwinąć skrzydła i uczynić ekspertami w swojej dziedzinie.